Conrad Stonebanks to jeden z największych na świecie handlarzy bronią. Zanim przeszedł na ciemną stronę mocy, był jednym z tych, którzy powołali do życia Niezniszczalnych – kierującą się własnym kodeksem honorowym grupę najlepszych na świecie żołnierzy do wynajęcia. Czy drużynie Rossa uda się przechytrzyć dawnego kompana znającego ich na wylot? W realizacji misji wesprze ich kolejna generacja najemników. Nikt nie jest przecież wiecznie młody.
Barney Ross i jego drużyna powróciła w trzeciej odsłonie Niezniszczalnych. Na kino akcji, dobre kino akcji coraz ciężej trafić. Jednak potrafią znaleźć się wyjątki. Najbardziej cieszy to, gdy powstaje seria, która trzyma swój poziom i potrafi dobrze ubawić widza. Jak dla mnie świetnym pomysłem na takie kino jest seria „Niezniszczalni” w tym wypadku już trzecia. Scenariusz napisany przez Sylvester Stallone, Katrin Benedikt, Creighton Rothenberger ma w sobie wszystko to, by widza zaciekawić, rozbawić, trzymać w szybkim tempie akcji. Postacie wykreowane w tej serii mają swoją duszę i każdy znajdzie bohatera dla siebie. „Niezniszczalni 3” to po raz kolejny dobra mocna dawka akcji. Pościgi w powietrzu, na ziemi, walka na noże, strzelaniny …. jak zawsze dzieje się mnóstwo przez te 2 godziny filmu. Na pewno nie zaśniecie podczas oglądania. Dla mnie ważne również jest to, że ta seria ma w sobie fajny humor, który powoduje, iż jest to wszystko z przymrużeniem oka. Nie inaczej jest i w tej części. Postać Rapido granego przez Banderasa po prostu wymiata ( heh 🙂 ) usta mu się nie zamykają. Ta seria jest po to by dać widzowi rozrywkę i taką też otrzymujemy, bez dwóch zdań. Nie zabrakło oczywiście i tym razem wielkich nazwisk kina akcji … Sylvester Stallone, Jason Statham, Jet Li, Antonio Banderas, Wesley Snipes, Dolph Lundgren, Arnold Schwarzenegger, Harrison Ford, Mel Gibson. Po latach zobaczyłem ponownie dobrą rolę Gibsona – powiem szczerze jego czarny charakter przypadł mi do gustu. Idealny wybór. Świetnie także wpasował się Ford w rolę agenta CIA, który jak trzeba także potrafi pokazać na co go stać – to takie smaczki tej części, którą warto zobaczyć dla fajnego wybuchowego relaksu. Oprócz tego więcej też było tym razem Arnolda i muszę powiedzieć, iż tym razem fajnie pokazał swoją postać. Na luzie z cygarem w ustach. Po nieudanej roli w filmie „Sabotage” ta wypadła świetnie.
Na pierwszy rzut oka widać , że panowie dobrze bawili się podczas kręcenia kolejnej części. Jednak w tym przypadku mamy też coś nowego. Do męskiego kręgu wkracza kobieta – Luna, którą gra Ronda Rousey. Wybuchowa kobieta nie obawiająca się niczego, uderza z siła stali. Dość ciekawa propozycja, która w żadnym stopniu nie podważa tej serii. Najważniejsze jest to, że wszystko trzyma swój poziom. Każda kolejna część serii jest naprawdę dobra i nie upada z kolejnymi latami, by zrobić coś na siłę. Jeżeli chcecie spędzić wieczór oglądając dobre kino akcji to „Niezniszczalni 3” są akurat dla Was.
A to tak dla niektórych, którzy się czasem czepiają tego słowa – „Postaci czy Postacie”. Proszę wypowiedź Pana Miodka w tym temacie.
„Ode mnie na pewno by Pani tej formy nie usłyszała, bo ja całe życie mówię postacie. I byłem przekonany, że jest to forma już absolutnie zwycięska. Ja w dalszym ciągu wierzę, że ona będzie w przyszłości zwycięska. Ale można powiedzieć, ze brzmienie postaci przeżywa teraz swoisty renesans. Muszę tu taki szybciutki rys historyczny przeprowadzić. Pierwotne brzmienie było rzeczywiście takie z końcówką „i”. To były te postaci, ale proszę teraz łaskawie posłuchać. W liczbie pojedynczej, nie ma tej jednej postaci, przyglądam się postaci, myślę o postaci. W liczbie mnogiej, nie ma tych, też postaci. Ta końcówka „i” była przeciążona, ona jest bardzo przeciążona fleksyjnie. Dlatego nasi językowi przodkowie, żeby troszkę odciążyć tę przeciążoną końcówkę stworzyli sobie w mianowniku w liczbie pojedynczej wtórną formę postacie. I powiadam, kiedy wydawało się, że to brzmienie postacie jest już absolutnie zwycięskie, to ja teraz od kilkunastu lat słyszę, że zwłaszcza w języku inteligencji, właśnie w takim kontekście, który Pani tu przywołała, postaci sceniczne, postaci dramatu, więc nie mogę broń boże uznać tych brzmień za błędne. Ale jeśli przyjąć, że miarą atrakcyjności końcówki fleksyjnej jest jej niepowtarzalność, to niewątpliwie mianownikowe postacie, za którymi się Pani opowiada i za którymi ja się opowiadam, w tym sensie są lepsze od pierwotnego brzmienia postaci.”
To teraz chyba wszystko jasne , co? 😉
Pozdrawiam