Leonardo jest niewidomym nastolatkiem, który chciałby uniezależnić się od swojej nadopiekuńczej mamy. Planuje wyjechać na semestr do zagranicznej szkoły, co nie do końca podoba się jego przyjaciółce Giovanie. Kiedy w klasie pojawia się nowy uczeń Gabriel, Leonardo doświadcza uczucia, które każe mu przemyśleć jeszcze raz plany związane z wyjazdem.
Reżyser, a zarazem scenarzysta filmu Daniel Ribeiro stworzył film, który nie jest ciężki w temacie, a mógłby być, gdy łączymy tyle stereotypów. Twórca pod żadnym względem nie każe swoim bohaterom w tej opowieści zmierzać się z otoczeniem, które zazwyczaj jest uprzedzone czy też homofobiczne. Świat nastolatków ukazany w tym obrazie jest taki czysty i niekonfliktowy. Po prostu w tym przypadku nie włożono kija w mrowisko, by nie wywoływać burzy. Może to i bardzo dobrze. Wiele jest filmów o świecie dojrzewania ukazany w sposób bardzo buntowniczy, nachalny, brutalny, wypełniony seksem, narkotykami, wulgaryzmami. Owszem, wszyscy wiemy jak jest w rzeczywistości i nie mijają się z prawdą tacy twórcy. Jak widać czasem można świat nastolatka pokazać i z takiej strony. Mamy tu czyste zagadnienia związane z poszukiwaniem samego siebie w świecie młodych. Okres dojrzewania związany z buntem wobec rodziców, szukanie samodzielności oraz drogi pewnej ucieczki do dorosłości. Małymi krokami odkrywanie własnej seksualności oraz pierwszego doświadczenia erotycznego. Wszystko jest pokazane w sposób spokojnie czysty, bez nacisku na negatywne reakcje otoczenia związane z odkrywaniem własnego homoseksualizmu wobec nowego kolegi w klasy.
Leonardo, Gabriel, Giovanna – to ich obserwujemy przez tą 1 godzinę 35 minut i z pewnością się nie nudzimy, mimo że film nie ma specjalnej fabuły. Jednak ta prostota ukazania relacji nastolatków potrafi wciągnąć i zaciekawić. Głowna postać grana przez Ghilherme Lobo jest naprawdę dobra. Chłopak w czuł się w 100 % w rolę niewidomego, wręcz można się zastanawiać podczas oglądania czy aktor na pewno nie jest niewidomy. Jest to z pewnością rola bardzo przekonywująca i warta uwagi. Film bardzo szybko mi przeleciał, a to wielki plus, gdyż pokazuje że lekko został nakręcony. Polecam Wam „W jego oczach” .