Kiedy zabijesz wiedźmę, ale zapomnisz ją spalić, ona wróci… silniejsza, straszniejsza, pałająca pragnieniem zemsty… Dawno, dawno temu Stracharz, Mistrz Gregory, siódmy syn siódmego syna, w nierównej walce z siłami zła pokonał przerażającą wiedźmę, Mateczkę Malkin. Na wiele lat w okolicy zapanował spokój. Ale dni Mistrza są policzone i wie, że wiedźma powróci, dlatego od dawna szuka swego następcy. Wielu kandydatów nie sprostało zadaniu, byli zbyt słabi, nie potrafili wykorzystać danych im mocy. Został tylko on – Thomas Ward. To właśnie Ward musi stawić czoła Mateczce Malkin, która pragnie, by zło wróciło na ziemię. Mistrz Gregory ma niewiele czasu, by przygotować Thomasa do walki z siłami zła… to, co zajmuje kilka lat, musi zrobić do najbliższej pełni księżyca. Przyszłość ludzkości jest w rękach siódmego syna siódmego syna.
Tym razem dzięki tej produkcji przeniosłem się przez chwilę w świat tajemnic, świat strachu, świat zła i ciemności … świat fantasy. Od czasu do czasu jak wchodzi do kin tego typu produkcja, to sobie nie odmawiam. Jest to po prostu dobra rozrywka i oderwanie się od kina cięższego. Tym razem do naszych kin wchodzi „Siódmy Syn” w reżyserii Siergiej Bodrowa. Ta międzynarodowa produkcja naprawdę daje świetnie radę. Film nie jest przesadzony, nie jest przesycony efektami specjalnymi, a do tego mamy naprawdę dobrą grę aktorską. Mistrza Gregorego gra Jeff Bridges natomiast w Królową, Czarownicę, Mateczkę Malkin wciela się Julianne Moore. Towarzyszy im młody aktor Ben Barnes w roli Toma Warda, ucznia Mistrza Gregorego. Role jak dla mnie świetnie odegrane. Jeff jak i Julianne pokazują swoją klasę. Ona to czyste, same, zło. Wręcz soczyście emanuje siłami ciemności. Ta kobieta rządzi. Natomiast On, jej przeciwnik, w przeszłości kochanek, to usposobienie dobra zamkniętego w szczelnej skorupie. „Siódmy Syn” jest filmem naprawdę dla każdego. Tutaj nie mamy ograniczeń wiekowych. Przez tą 1 godzinę 45 minut stajemy się członkami tego świata. Magia otacza nas z każdej strony, a my trzymamy kciuki za zwycięstwo dobra nad złem 🙂
Reżyser świetnie z balansował wszystko. Jest humor, akcja, przygoda oraz czary. Wszystko zagotowane w jednym wielkim kotle smaku. Osobiście bawiłem się na tym filmie bardzo dobrze i powróciła nadzieja na naprawdę dobre produkcje z gatunku fantasy, ale tylko wtedy, gdy w produkcję zamieszane są inne kraje a nie tylko USA. Polecam Wam ten film i życzę udanej podróży w świat czarownic.
Oglądałam wczoraj – naprawdę bardzo przyjemny film 🙂
Ale i tak sądzę, że książkowy pierwowzór jest lepszy 🙂
Zapewne tak i z tym się zgadzam, jednak Ja tylko na temat filmu się wypowiedziałem, gdyż książki nie znam 🙂
Seria książkowa liczy chyba 13 tomów, twórcy będą więc mieli na czym bazować 🙂
Zapewne będę też oglądała ekranizację każdej części, jaką zdecydują się przenieść – bo to naprawdę miła odskocznia od wszystkiego 🙂