„ATLAS CHMUR” – „Cloud Atlas”

 

atlas

 

Obejrzałem … i właśnie mam mętlik w głowie. Nastawiony na naprawdę dobre kino – takiego nie otrzymałem. Oczekiwałem wysokiego poziomu opowieści wplecionych w siebie – takich nie otrzymałem. Po obejrzeniu filmu nie miałem tak naprawdę zdania, wystąpiła we mnie obojętność do tego tytułu. Zbyt wielkie oczekiwania wobec trzech panów reżyserujących ten film a zarazem twórców scenariusza  –

mnie zawiedli w większej części. Może to co piszę nie spodoba się wielu, gdyż wiem że jest rzesza zadowolonych widzów. Dobrze, tak powinno być gdzie każdy ma swoje odczucia co do obrazu i odbiera go na swój sposób. Taki jaki oczekiwał. Dla mnie było to zbyt mało, by się zachwycić ponad miarę dla tego obrazu zrobionego z rozmachem. Jak rzadko kiedy, to przytoczę pewną cześć innego zdania na temat tego filmu, które w większej mierze pasuje do mojego odczucia …

cytuje – „….Jest amistadowa, podróżnicza opowieść o młodym prawniku, który wstępuje na dobrą drogę i postanawia walczyć o wyzwolenie niewolników. Jest tajemniczo brokebackmointainowy tragiczny romans dwóch facetów, którym los i źli ludzie nie pozwalają być razem, ale miłość i dobro zwyciężają po latach, już po ich śmierci. Jest wszystko ludzio prezydentowy polityczny thriller o dociekającej prawdy reporterce. Jest kukułczogniazdowa, gangstersko przekręt-owa bez mała komedia z happy endem o buncie pensjonariuszy domu nie tak spokojnej starości. Jest matrixowa, sajensfikszynowa historia buntu ludzi i klonów przeciw totalitarnemu reżimowi z mesjaszem w roli głównej. Jest madmaxowata bajka z dalekiej postapokaliptycznej przyszłości, gdzie człowiek człowiekowi dosłownie wilkiem…” – koniec cytatu

Od tego wszystkiego chyba się zakręciło w głowach samym twórcom filmu i wyszło co wyszło. Ani kino wielkie, ani porywające. Czasem nużące, mało efektowne. Jak na taki budżet, można było przynajmniej zrobić coś wybuchowego w stylu tych panów – a wiemy, że to potrafią. Co najgorsze w tym wszystkim jest to, że nie dotyka czegoś wzniosłego, innego, ciekawego czy zaskakującego. Morał filmu jest całkiem oklepany – źli dostają zawsze za swoje, za dobro los odpłaca zawsze dobrem, miłość zwycięża zawsze nawet po wielu latach.

W prostych słowach film oparty na epopei Davida Mitchella. Opowiada o postaciach z różnych epok i zakątków świata, których decyzje i czyny mają duży wpływ na teraźniejszość, przyszłość i przeszłość naszej planety.

Oglądając tą bajkę nie byłem zmęczony, jak wielu pisało. Mamy kilka płaszczyzn, gdzie toczą się równoległe historie – jedną współczesną, trzy z przeszłości i dwie z przyszłości. Twórcy przeplatają i skrzętnie przechodzą z jednej w kolejna i kolejną. Osobiście mi to nie przeszkadzało, byłem bez problemu na bieżąco z każdą historią, która miała swoją akcję. Uważam, że trudno było się pogubić w tym filmie. Nie jest on w niczym skomplikowany. Łatwo także wychwytałem tropy łączące te wspólne historie, co aż tak nie było ukrywane.

Z czym się na pewno zgodzę, to z tym, że nie można odebrać wielkości pomysłu z poradzeniem sobie nakręcenia tego filmu: montaż, muzyka, kostiumy, scenografia.   Wszystko wypada jak doskonała rzemieślniczo i postmodernistyczna opowieść o ludzkiej naturze. Przypuszczam, iż gdyby zabrał się za to reżyser mało doświadczony mógłby się sam pogubić w pokazaniu tylu historii.  Zapewne największym sukcesem tego filmu jest charakteryzacja aktorów granych główne role jak np.  Hanks, Barry, Grant, Whishaw, Weaving, Sarandon. Frajdą jest doszukiwanie się ich w kolejnych płaszczyznach opowiadanych historiach.

Tą 3 godzinną opowieść myślę, że musi zobaczyć każdy sam jeżeli będzie miał na to ochotę. Dopiero wtedy stwierdzi czy jest świetny, dobry, taki sobie. Na pewno nie jest nijaki. Sam sposób opowiedzianych historii ma coś w sobie, jednak każdy oczekuje czegoś innego i ma swoje zdanie.

 

 

4 myśli na temat “„ATLAS CHMUR” – „Cloud Atlas”

  1. Hollywoodzka bajka z przesłaniem. Kilka świetnych momentów, spektrum emocji, trochę napięcia, akcja nie zanudza. Wyjątkowo lekki film na niedzielne popołudnie. Wychodzi się z niego bezrefleksyjnie. I w tym tkwi jego magia, bo nie jest zły, ale nie pozostaje w pamięci na długo.

  2. Film mi się podobał. Mimo, że miał kilka różnych historii wciągnęły mnie wszystkie. Rozumiem niektórych, pisząc, że nie rozumieją przesłania historii, można się trochę pogubić. Dla mnie było najważniejsze, że film mnie nie nudził. Co do twojej recenzji film nie zawsze musi być z rozmachem, nawet jeśli tematyka temu sprzyja.

  3. Mnie urzekli- dlatego, że po zobaczeniu sięgnęłam po książkę i tam (spoiler?) tylko w jednym maleńkim momenciku był ukazany pomysł z reinkarnacjami, który jakoś udało się scenarzystom wyłapać i postawić w centrum tej adaptacji (koniec spoileru?) podobało mi się, że każda historia miała swój unikalny klimat- opowiedziana była inaczej (jak swoisty film w filmie), inaczej też grali aktorzy. No cóż. urzekł mnie na tyle, żeby kupić książkę 😀

  4. Wiele osób twierdziło, że ten film to trzygodzinny przerost formy nad treścią. Może coś w tym jest, ale skłaniam się bardziej ku stanowisku autora recenzji.

Dodaj komentarz